czwartek, 29 sierpnia 2013

Warto?

Każdy z nas ma filmy do których lubi wracać. Mimo, że trwają 30 razy dłużej niż przeciętna piosenka, które tak lubimy słuchać obsesyjnie i nigdy się nie nudzą, i tak oglądamy je po kilka razy, znając większość kwesti na pamięć. Zazwyczaj są to jakieś komedie, każdy lubi się śmiać. Być chociaż przez chwilę zadowolonym i szczęśliwym. Czemu ma tak nie być na dłuższą metę?

W ten sposób przechodzę do mojej propozycji na dziś. To "W pogoni za szczęściem". Świetny film, pewnie większość z Was go widziała, przecież to niejako klasyka. Przynajmniej dla mnie. Za każdym razem oglądam go inaczej. Pierwszy raz to rozpoznanie, wciągnięcie się w fabułę. Jednak kolejny seans przynosi ze sobą pewne refleksje. W przypadku tego filmu jest ich sporo. Historia człowieka, który niemalże z dna dostaję się do wielkiego świata biznesu i wielkich pieniędzy musi inspirować. Nie tylko ze względu na nią samą, na to co dzieje się wokół, chodzi mi o troskę o syna i pewną dwulicowość tej sytuacji. Chris Gardner, grany przez Willa Smitha, pomimo że jest biednym człowiekiem, mieszkającym w motelu i uciekającym przed długami jakie na niego spadają, w pracy jest zawsze ubrany w garnitur i jest jednym z nich, jednym z bogatych facetów, gdzie dla większości praca maklera to jakiś kaprys czy poszukiwanie swojego sposobu na zarobek. Jednak on swoją błyskotliwością, ale także zaciekłością, walką potrafi wyszarpać tą szansę. Pomimo kłód rzucanych mu na każdym kroku przez życie, innych ludzi czy czasami przez jego własną nieporadność, radzi sobie z tym i prze dalej, nie ogląda się za siebie. W tym momencie nasuwają się pewne refleksje.
Czy ja sam potrafię tak walczyć? Czy ja sam potrafię być na tyle upartym w dążeniu do celu jak główny bohater? Czy tak naprawdę w swoim życiu dążę do czegoś, określonego celu czy lecę na oślep przed siebie do nikąd? Czy każdą chwilę swojego życia poświęcam na to, co dawałoby mi szczęście i satysfakcję? Czy jestem w stanie wytrzymać większość niesprzyjających okoliczności, aby dojść tam gdzie chcę? CZY MOJE ŻYCIE JEST TYTUŁOWĄ POGONIĄ ZA SZCZĘŚCIEM? Czy tylko biegiem za resztą ludzi nie wiedząc dokąd tak naprawdę biegnę? Sami musicie zadać sobie te pytania, nawet bez oglądania filmu...
Film ma być tylko motywacją czy nawet wskazówką, która jest dość prosta - znajdź cel i dąż do niego z całych sił. Na koniec sam sobie zadam pytanie, jednak Wam polecam też na nie odpowiedzieć, czy WARTO walczyć o marzenia? Moim zdaniem tak. Cóż innego może dać większą satysfakcję jak nie dojście do mety poprzedzonej drogą pełną potu, krwi, stresu czy godzin harówki? Czy jest coś mające większą wartość? Czy pieniądze są w stanie dać nam szczęście, jeśli nie stoi za nimi jakiś cel i marzenie? Według mnie nie. Nigdy nie mogą one być celem samym w sobie. Jeśli walczysz o nie i tylko o nie, moim zdaniem marnujesz swój czas.
Wszystkim polecam zastanowić się nad tym zagadnieniem i zrobić taki mały rachunek sumienia wobec siebie, swojego życia i drogi jaką dążę. Film może posłużyć tylko jako pomoc. Reasumując warto! Nie ma nic o co warto walczyć mocniej jak nasze marzenia i cele.

1 komentarz:

  1. Obejrzałem ten film kilka dni temu. Will Smith jak zawsze fenomenalny. Mój ulubiony motyw to ten z kostką rubika, jak układa ją w taksówce jadąc z tym biznesmenem. Ułożona kostka rubika = ułożone życie. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń